Walka z plastikiem
Komentarze w Social Media pod naszymi artykułami sugerowały, żeby walka z plastikiem była skuteczna to konieczna jest zmiana systemowa i należałoby zacząć od producentów. Wszystko jest jasne i proste, ale czy na pewno? Niestety biznes z ekologią często nie idzie w parze o czym dowiecie się w dalszej części tekstu. Począwszy od gigantów naftowych, gazowych i petrochemicznych, kończąc na supermarketach, od których wymagałoby się odegrania znaczącej roli w ograniczeniu gospodarowania plastikiem. Raport Changing Markets Foundation z września 2020 roku ujawnia niepokojące działania. Biznesy idące w miliardy dolarów nie mogą sobie pozwolić na ustanowienie takich regulacji, które spowodowałyby wyhamowanie ich firm i zmniejszenie przychodów.
Walką z wiatrakami?
Światem rządzi ropa naftowa, a ta jest kluczowa w procesach polimeryzacji i polikondensacji, które finalnie pozwalają na stworzenie tworzywa sztucznego. Casus załamania rynku nieruchomości w USA wywołał światowy kryzys, który zamiast dotknąć największe banki (które udzielały kredytów osobom nieprzygotowanym do ich spłaty) dotknął zwykłych ludzi powodując wiele rodzinnych tragedii. „Zbyt wielcy by upaść” film oparty na faktach tego kryzysu doskonale pokazuje zjawisko, z którym mamy do czynienia w przypadku walki z plastikiem. Można spokojnie sparafrazować tytuł filmu na „Zbyt wielcy by coś zmienić” w kontekście rynku tworzyw sztucznych.
Większość firm przestała zaprzeczać istnieniu problemu zanieczyszczenia plastikiem, więc wynajęci specjaliści na potrzeby ogromnych koncernów stosują rozmaite techniki, aby zapobiec regulacjom w prawie, które pokrzyżowałyby ich biznesy. Taktyka stosowana przez nich dzieli się na trzy kategorie:
- opóźnianie (delay)
- odwracanie uwagi (distract)
- wykolejenie (derail)
Dzięki nim przez wiele lat zachowują status quo i w wielu krajach osiągnęli sukces. Tylko najbardziej zdeterminowane rządy po wielu latach osiągnęły w tej materii „sukcesy”, które tak naprawdę są kroplą w oceanie potrzeb.
Plaże w Bali po ulewnych deszczach i wiatrach w roku 2019.
Delay, distract, derail o co chodzi?
Delay – opóźnienie
Taktyka zwlekania jest najbardziej oczywistą stosowaną z powodzeniem w świecie korporacyjnym. Dla wielkich korporacji nie tylko zablokowanie legislacji jest ważne, lecz samo jej opóźnienie daje sukces. Spowodowanie opóźnienia pozwala chronić zyski na dłużej, otwiera również furtkę przyszłego, skuteczniejszego lobbingu. Opóźnianie jest subtelną taktyką, która polega najczęściej na zobowiązaniu się firmy do wprowadzenia zmian, jednak bez możliwości wyegzekwowania tego w przyszłości na gruncie prawa. Dzięki temu wielkie koncerny proszą rządy o wstrzymanie się i „chcą” coś osiągnąć dobrowolnie bez potrzeby tworzenia kolejnych przepisów.
Rządy godzą się często na takie rozwiązania ze względów ideologicznych. Obawiają się nadmierna biurokracja może zdusić innowacje i być zbyt dużym obciążeniem dla sektora prywatnego. Dla przykładu można przedstawić rząd holenderski i niemiecki, który zamiast wprowadzać przepisy woli podpisywać „umowy o odpowiedzialności”. Historia pokazuje, że dobrowolne porozumienia rosną jak grzyby po deszczu w momencie gdy istnieje realne zagrożenie wprowadzeniem prawnych regulacji. Firmy często się decydują na zapłacenie nawiązki pieniężnej, która przy ich przychodach zawsze jest kwotą niewspółmiernie niską. Większość takich dobrowolnych ustaleń kończy się ich złamaniem bądź długotrwałym odroczeniem.
Do opóźniania procesów przyczynia się również manipulacja danymi, które w niektórych krajach osiągają bardzo dobre wyniki dla środowiska, jednak niewiele wspólnego mają z prawdą. W Japonii wskaźnik recyklingu wynosi 80-85 procent, czyli jak jest tak dobrze to czemu jest tak źle? Otóż Japonia liczy ten recykling po uwzględnieniu eksportu odpadów (w kosmos ich nie wysyłają, a Ziemia nie jest z gumy), recyklingu chemicznego i spalania. Efekt jest taki, że wskaźnik bliższy prawdzie to około 23%, ale skoro oficjalnie jest ponad 80 procent, to teoretycznie nie trzeba intensywnie działać w celu dalszej poprawy na rzecz recyklingu.
Distract – odwracanie uwagi
Taktyka odwracania uwagi polega na sprofilowaniu przekazu w postaci reklam, aby ugruntować konsumenta, że jest w trakcie wielkich zmian, które mają miejsce właśnie teraz i już niedługo dane firmy będą produkować wyłącznie materiały neutralne dla środowiska lub w pełni biodegradowalne. Ostatnio rzuciła się mi w oczy reklama pewnej firmy odzieżowej, że jej poliestrowe ubrania są wykonane całkowicie z recyklingu. Idea dobra, plastikowe kubki nie leżą na wysypisku, lecz nikt nie powiedział w niej, że wypranie takiego materiału w pralce powoduje uwolnienie cząsteczek mikroplastiku, których eliminacja ze środowiska jest prawdziwym koszmarem.
Częstym zabiegiem wielkich koncernów jest obwinianie konsumenta za stan planety. Głośna kampania w Belgii pod hasłem „Don’t buy Coca-Cola if you don’t help us recycle” jest tego dobrym przykładem. Przecież ta plama śmieci to przez Ciebie, zwykły, szary człowieku. Poniekąd jest trochę w tym racji, ale patrząc na kulisy gromadzenia odpadów w różnych częściach świata to dużo za uszami mają Ci w białych rękawiczkach, którzy głośno sugerują, że to tylko my jesteśmy odpowiedzialni za taki stan rzeczy.
Symbole znajdujące się na plastikowych opakowaniach tworzą iluzję, która w świadomości człowieka odciska tak duże piętno, że wierzymy w to, że dane opakowanie na pewno można powtórnie przetworzyć. Czy ktoś widział na opakowaniu takie oznaczenie:
Etykieta na opakowaniu sugeruje konsumentowi, że mamy na pewno do czynienia z produktem przeznaczonym do recyklingu. Rzeczywistość wygląda zgoła odmiennie, znaczek ten oznacza, że sprzedawca bądź konsument zapłacił wkład do wykwalifikowanej krajowej organizacji odzysku opakowań, która została utworzona zgodnie z dyrektywą UE. Green Dot jest chronionym znakiem towarowym, który pojawia się na około 400 miliardach opakowaniach w ciągu jednego roku. Umieszczanie tego znaku jest dość problematyczne, ponieważ ludzie nieświadomie zanieczyszczają nimi frakcje odpadów nadających się do recyklingu.
Derail – wykolejenie
Wiele firm tworzyw sztucznych ma w swoich szeregach pełnoetatowych lobbystów, którzy starają się wpływać na decydentów na każdym poziomie. W tym roku pandemia Covid-19 była przyczynkiem do podważenia przepisów środowiskowych i związanych z nim restrykcji. Poruszono tam kwestie przenoszenia się wirusa na wielorazowych torbach próbując opóźnić wprowadzenie w Wielkiej Brytanii kolejnych przepisów wymierzonych w ochronę środowiska, a w USA storpedować wprowadzenie zakazu używania plastikowych toreb.
W roku 2018 przy pracach UE przy dyrektywie SUP Coca-Cola Company i Coca-Cola European Partners wydały łącznie 1,2 mln euro na lobbing, PepsiCo, Nestle oraz TetraPak dołożyły kolejne wielkie koncerny. Większość tego lobbingu wiąże się z zabezpieczaniem spotkań z urzędnikami;
Śledztwo Greenpeace w sprawie prób wykolejenia DRS (kaucja za opakowanie) przez Coca-Cola w Szkocji pokazało, jak firma spotykała się z wysokimi rangą urzędnikami brytyjskiego rządu przy wielu okazjach, próbując zniweczyć plany DRS. Dlaczego wielkie firmy tak się boją tego systemu, otóż trafią do nich z powrotem ich butelki, których recykling jest dużo droższy niż wyprodukowanie nowego opakowania.
Podsumowanie
Bilionowe korporacje w parze z rządami nie pozwolą na duże ograniczenia w produkcji tworzyw sztucznych, ponieważ za duże pieniądze są na stole. My stoimy na końcu łańcucha i jako konsumenci decydujemy o naszej przyszłości. Sam dyrektor CEO Coca-Coli na pytanie kiedy przestaną wypuszczać plastik odpowiedział, że nigdy, bo konsumenci ich potrzebują. Dlatego tak ważne jest oddolne działania i ograniczenie do minimum zużycia plastiku w naszych gospodarstwach domowych.
Źródło: Opracowanie własne na podstawie raportu „Talking Trash Full Report” Changing Markets Foundation